poniedziałek, 16 grudnia 2013

Toporzysko....

... czyli miejsce gdzie zawsze czuje się dobrze. Raz że miejsce do końca życia kojarzące mi się z młodością ( choć młodym będę do końca swych dni ), ale też z wieloma, wieloma fantastycznymi wspomnieniami.  Pierwszy raz byłem tam w 1978 roku. W naszej kochanej Leśniczówce. Teraz jeździ się do Darka, zobaczyć konie, powspominać, powłóczyć się po górach, pooddychać gdzieś od krakowskiego smogu. Tak też było w ten weekend. Ponieważ praca zmusiła mnie do pozostania w Krakowie,  w Toporzysku byliśmy wieczorem. Spacer po działach pozostawiliśmy na dzień następny. 

Jak w Toporzysku no to konie. A jak Koń wygląda każdy widzi...


Jeśli sadziliście ze konie nie plotkują to się mylicie !...


Najpierw dla ochłody ....


... a dla ocieplenia Kalina...


Uwielbiam klimaty w Toporzysku...



Po południu jak Pan Bóg przykazał i trzydziestoletnia tradycja do Jordanowa na piechtę działem...




Słońce było nieprawdopodobne. Z jednej strony niebo prawie czarne...




... z drugiej podświetlało niezwykle chmury...


Na dziale jeden punkt charakterystyczny. Brzoza. Jedyna taka brzoza...



Na rozwidleniu szlaków koło Góry Ludwiki...


Mój jedyny w tym dniu widok na Lodowy...


Kapliczka przydrożna cały czas rozbudowywana...


No i wreszcie po całym dniu juz na zejściu pomiędzy drutami pojawiła się ta franca na która czekałem cały dzień Babia Góra...




 

wtorek, 26 listopada 2013

Durbaszka 2004 ....

... czyli moje ostatnie pobytowanie Pod Durbaszką !. Temat Schroniska pod Durbaszką które budowałem swoimi rękoma jak i tysiącem innych rak harcerskich tak mnie poruszył że pomimo problemów skanerowych przypomniało mi się że mam gdzieś zdjęcia z ostatniego pobytu. I rzeczywiscie po długim poszukiwaniu, utyskiwaniu Grubej ( czego ty tam grzebiesz pod tym łożem ! a to przeca moje archiwum ) dogrzebałem się do płyty gdzie miałem zeskanowane te zdjęcia. Niestety na płycie CD otwierało się już kilka zdjęć a więc trzeba będzie skanować po raz drugi. Ale nic to. Zdjęcia z Durbaszki się zachowały. 
A wiec jest 2004 rok sierpień. Wraz z przyjaciółmi Basią i Markiem wybraliśmy się na jednodniową wyrypę taką  trochę wspominkową. Właśnie do Jaworek. Droga przez Homole, na Wysoką a potem granicą na Durbaszkę i pod schronisko. To był nasz ostatni wyjazd ( na razie ) pod Durbaszkę )

Po całodziennym spacerze dotarliśmy na Durbaszke . Tu zawsze piękny widok na Trzy Korony...





W druga stronę z grani Durbaszki też piękne widoki na Beskid Sadecki, Pasmo Radziejowej i Prechyby..



 
A w schronisku homonto ... chyba dla Dębala...

   
No i oczywiście Schronisko...



  Jak dorwę się do skanera poszukam więcej. Na razie musi wystarczyć...

poniedziałek, 25 listopada 2013

Durbaszka....

.....czyli Górski Ośrodek " Pod Durbaszką " w Pieninach Małych. Położony na stokach Durbaszki ogromny Strong czyli koszar dla owiec wraz z pomieszczeniami mieszkalnymi latami całymi krakowscy harcerze przebudowywali, remontowali, dobudowywali i znowu przebudowywali. Całe pokolenia harcerskie od poczatku lat siedemdziesiątych były związane z tym budowanym schroniskiem harcerskim. Ja tam jeździłem wielokrotnie wtedy jako harcerz, później instruktor a będąc w Technikum Budowlanym również na praktykach budowlanych.
Dzisiaj schronisko bardzo okrzepło, wyrobiło sobie markę górskiego schroniska. Obok działa wyciąg narciarski.  I tylko wspomnienia nie blakną.  Ostatnio na FB uruchomiono stronę schroniska gdzie montujemy stare zdjęcia z Durbaszki. Mam ich sporo i pewnie sukcesywnie jak będę skanować negatywy i pozytywy pewnie też będę umieszczać. Dzisiaj na blogu kilka zdjęć z 1978 roku z czerwca w moim archiwum sygnowane data 02 - 05. 06 1978 roku.











wtorek, 15 października 2013

Szczawnica...


...czyli Uzdrowisko na jesienna smutę. Byłem tam w zeszłym weekendzie ale dopiero teraz mogę spokojnie wrócić do zdjęć. W Szczawnicy byłem parę miesięcy temu w pogoni za imć Panem Prezydentem Naszym Bronisławem. Ale wtedy bardziej byliśmy przeganiani z kąta w kąt i nie za bardzo mogłem rozglądać się dookoła. Co prawda dwa lata temu kończyłem tam swoją wyrypę po Beskidzie Sądeckim, wtedy jednak lało i nie było jak Uzdrowisko pooglądać. W Szczawnicy oczywiscie byłem w swojej górskiej historii niejednokrotnie, jednakże było to powiedzmy w czasach zamierzchłych. Czasach budowania bacówki pod Durbaszką czy powiedzmy harcerskich wyryp w latach 80 - siątach. Wiec kiedy padło hasło bierzmy urlop i do Szczawnicy byłem pierwszy chętny. Co prawda tylko pół dnia, ale to wystarczyło żeby zobaczyć jak się to miasteczko niezwykle zmieniło. Szczególnie centrum i Uzdrowisko. Po latach komuny i pierwszej dekady wolności Uzdrowisko podupadło, niewiele było inwestycji a Szczawnica straszyła pustostanami starych domów uzdrowiskowych. Ale gwiazda zaświeciła kiedy to rodzina po hrabim Adamie Stadnickim byłym właścicielu uzdrowiska w 2005 roku odzyskuje dobra Szczawnickie. Było to niestety stan bardzo opłakany  
Na  szczęście  Christoper & Nikolas Mańkowscy wiedzieli na co się porywają i nie gadali tylko wzięli się do roboty. Po ośmiu latach centrum Szczawnicy wygląda jak za dawnych lat.  Co prawda gdzieniegdzie straszą puste budynki, walące się rudery dla których nie znaleziono na razie inwestora ale i tak Szczawnica zaczyna się jawić jak za dawnych lat jako perełka. W przyszłości będzie to 25 odbudowanych i wyremontowanych obiektów które należą do Grupy Thermaleo Uzdrowisko Szczawnica S.A...

Najważniejsze miejsce w Uzdrowisku Szczawnica to Plac Dietla  gdzie dookoła piękne uzdrowiskowe budynki w których znajduje się Muzeum, Pijalnia wód i kultowa kawiarnia uzdrowiskowa " Helenka "
Na środku placu fontanna...





Park górny zaczyna się przy kościółku a jesienią jest niezwykle urokliwy...

 






Szczawnicę niestety nie ominęła gigantomania Gierkowskiego socjalizmu. I tu powstały do dzisiaj straszące budynki. Na szczęście funkcjonują jako sanatoria i tyle z tego dobrego...  




Po dekadzie gierkowskiej pozostały na szczęście nieliczne takie " cuda " reklamowe i ... Fajfy...


Perełką w Uzdrowisku jest Dworek Gościnny odbudowany po wielu, wielu latach...




Inhalatorium ...


Wokół same piękne widoki i na Pieniny, i na ...liście jesienne...




W Parku mnóstwo owocujących cisów...


A po Szczawnicy jak jeździć to tylko.... przerobionym Ursusem...


A na zakończenie Kot Szczawnicki ( ku podniesieniu sobie klikalności bo podobno koty w internecie najlepiej się klikają )
On tu decyduje kto dzisiaj je myszy a kto głoduje...