poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Brda.....

 .... czyli jedna z najpiękniejszych rzek Europy była celem naszej pierwszej kajakówki.
Po dwóch dniach pobytu w Swornych wreszcie na kajaki. Szok kulturowy ( z Małopolski na Kaszebe ) powoli ustępuje, zmęczenie jazda ( blisko 500 kilosów ) oraz powitalnymi imprezami też powoli mija, wiec ambitnie na kajaki. Wybieramy odcinek sklasyfikowany w przewodnikach jako zaczynający średni bieg Brdy. Płyniemy od Swornychgaci po zaporę w Mylofie. Po drodze trzy jeziora i różne odcinki Brdy. Jest nas 12 osób i dwa pieski. Szczególnie te ostatnie są pod specjalnym nadzorem. Zora i Figa są naszymi gwiazdami spływu.

Pierwsza do wypożyczalni biegnie Zora...


Wiedzieliśmy że tak będzie. Jednak każdy z nas z kajakami miał do czynienia wiele lat temu. A wiec pierwsze pchnięcia wioseł to bączki, słowne wyklinanie na los i " ciężka harówa"  nad własnymi niemocami...


Zora i Figa po godzinie trochę się uspokoiły...


Na brzegu Brdy co kilkadziesiąt metrów kampingi, obozy budki i budy...



Również inne piękne atrakcje jak pnie i ptactwo wodne...




Po dwóch godzinach opanowaliśmy w miarę sztukę machania wiosłem aby w miarę płynąć prosto. Ale prosto nie było. Cały czas " halsowaliśmy to w jedna to w drugą stronę...



Na parę ładnych godzin główny widok w przód to plecy Joli , no i moje łydki...


Na jeziorach doszliśmy do jako takiej wprawy wiec nawet próba ( 1 min ) regat kajakowych...


Po drodze mijamy różne formy kajaczenia. Ta bardzo spodobała się naszym Paniom...


Nasza forma kajaczenia jednak tradycyjna. Z przodu kobieta daje parę, z tyłu kapitan steruje czyta, lornetuje, pije, je i dokonuje korekt rejsu...


Po przepłynięciu trzech jezior Witoczno, Małołąckie i Łąckie  dopływamy do Drzewicza. Tu oddziela się jeden kajak z dziewczynami  i wraca do bazy. Tzw. " Wypowiedzenie nieposłuszeństwa "  A przystań w Drzewiczu taka piękna...


Dopływamy do Męcikału. Nie polecamy zatrzymywanie sie koło mostu mimo ze to miejsce do zakotwicznenia. Śmierdzi dokładnie tym co jest w nazwie tej miejscowości.  Teraz przed nami ostatni etap dzisiejszej kajakówki. 6 km do zapory jak się okazało szeroką rozlaną rzeką. Niestety mało ciekawa i dość meczącą . Aż do finału w Mylofie...


Po drodze zagacenia...


... i cennik Brdy w wodzie...


Koniec nastąpił w Mylofie koło zapory. Dalej Brda płynie swoim korytem ale obok również kanałem. To jakby dwie trasy. Ale dla nas to juz na przyszły rok. Choć na Brdę wróciliśmy jeszcze raz

Po raz drugi na Brdę wybraliśmy się na koniec 10 dniowego pobytu na Kaszubach. Ale teraz rzeka dużo ciekawsza bardziej dzika i stwarzająca dużo więcej wysiłku a jednocześnie dużo więcej satysfakcji. Płyniemy odcinkiem górnym z Żołny do Rezerwatu Przytoń. Jeśli starczy czasu to i rezerwat machniemy.
Jedziemy tym razem w trzy kajaki....


Brda w swoim górnym biegu to niezwykły labirynt pomiędzy wielkim lasem, polanami, połamanymi drzewami i oczywiście meandrami...



Mnóstwo mostków, kładek na szczęście bez przenoski...


Miejscami rzeka biegnie wśród ogromnego ponurego lasu...


Meandruje też między polanami i polami...




Figa jako kajakarz sprawdziła się nieźle...


Zatrzymujemy się przed Przytoniem. Jest już późno. Trochę rano zabałaganiliśmy. A jednak dojazd do startu zajął trochę czasu. Teraz go nam brakuje mimo próby rezygnujemy z Przytonia. Mnóstwo tam przeszkód, przenosek. Nie da się opłynąć czy przepłynąć pod przeszkodami. Trzeba nosić I choć to tylko ze dwa kilometry czas może się wydłużyć. Trzeba wracać. Zostawiamy go na następny rok... 





1 komentarz:

  1. Świetne fotki ! Zapraszamy też do Przechlewa na kajaki. Mijaliście Państwo prześliczne dopływy Brdy :
    http://kayaks.pl/rzeka-ruda-doplyw-rzeki-brdy-pomorskie/

    OdpowiedzUsuń