poniedziałek, 30 grudnia 2019

Bodensee. Dzień pierwszy

Zamiast wstępu.....

Jak popatrzyłem to ostatni wpis w blogu był w sierpniu rok temu. Wyprawa do Czeskiej Pragi. Od tego czasu w zasadzie żadnych wygibasów ani rowerowych ani górskich ani tym bardziej kajakowych. Co prawda wczesną wiosną Tatry, Głodówka ale to za mało na wpisy w blogu.  I tak Tołhaj się w ostatnim czasie rozleniwił. Ale do czasu....

Prolog....

 ....A jakby tak zrowerować Bodeńskie ? pada pytanie w towarzystwie naszych przyjaciół. Własnie wrócili z Maroka po 10 dniowym wyjeździe i ewidentnie czuli potrzebę rozruszania sie bo tam tylko samochód i wielbłądy. I tak im było dobrze że utyli i teraz czują potrzebę ruchu. Więc rowery no i Bodeńskie.  Trochę daleko bo to prawie 1160 km i na dodatek trzeba szybko działać bo czasu niewiele gdyż chcemy jechać w tygodniu Święta Państwowego 15 sierpnia.  Jest koniec lipca. Nie mamy kontaktów na noclegi, mapy wiemy tylko ze są dwie pętlę duża i mała. My mamy robić tą mniejszą za to ciekawszą. Ustalamy że ruszamy w ciemno, na ciężko z namiotami, karimatami całym sprzętem biwakowym śpimy na campingach aby taniej wyszło. Tamten teren jest bardzo drogi.  Oczywiście dyskusja gdzie jechać trwała do wyjazdu. Wszelkie dane meteorologiczne nie zachęcały na Bodeńskie. Zimno, deszcze niespokojne , wiatry. Ustalamy date wyjazdu na wtorek 13 sierpnia. Może będzie szczęśliwa. Nie do końca wierzyłem ze pojedziemy. Sporo problemów rodzinnych, wyjazdy, urlopy praca ale wszystko się udało. W niedziele 11 sierpnia podjęliśmy decyzję, 12 spakowaliśmy rowery a trzynastego drużyna 60 + tzn trzech powyżej trzech poniżej tej magicznej liczby lat wyruszyła na spontaniczne spotkanie z Bodeńskim Jeziorem....  


Nasze rowery na próbnej jeździe...


Wszystko gotowe. mama, kapelusz okulary . Możemy jechać


Dojazd

Startujemy o 5.40. GPS wskazuje że powinniśmy być na Campingu przed godzina 20, czyli czeka nas 14 - 15 godzin jazdy. My z Markiem na cztery ręce więc ciut łatwiej , Piotr sam więc więcej odpoczynku będzie potrzebował. 
Przejazd przez "Polskę w ruinie " jak w XXI wieku. Znakomita droga, szybka, bezpieczna tylko ta " ruina"....



Docieramy do granicy z Niemcami po niespełna 4 godzinach jazdy. Przed dalsza drogą dłuższy popas...



Dalsza droga przez 10 godzin to " Ruina Niemiecka " Same wiatraki i fotowoltanika za to zero kominów i reklam....





Dokładnie o 20.05 po przejechaniu ponad 1100 kilometrów stanęliśmy na Campingu nad Jeziorem Bodeńskim. Rozpoczynamy rowerowanie... 


Dzień pierwszy

Dojechaliśmy wieczorem. Wiec nawet zrobienie zdjęć był w zasadzie niemożliwe. Mieliśmy czas tylko na rozbicie namiotów, szybka toaletę i kolację zrobiona w .....bagażniku samochodu. Przekonamy sie jeszcze nie jeden raz ze campingi są przygotowane dla tych co przyjeżdżają i nocują przez kilka dni a najlepiej jak przyjadą z przyczepą lub najlepiej camperem. Dla namiotowców klepisko do postawienie namiotu i ewentualnie wtyczka z prądem. resztę sam sobie przywieź. 
Dopiero rano mogliśmy sie rozejrzeć wokół. Camping położony jest nad Bodeńskim tuż za miejscowością Langanaren na trasie rowerowej BOD ( zielona trasa wokół jeziora )  w kierunku Kressbronn. Camping Park Gohren am Bodensee to ogromny teren ulokowany tuż za ujściem rzeki Argen. W zasadzie nie byliśmy w stanie dokładnie rozejrzeć sie nad tym ogromnym terenem. Dość powiedziec że po pięciu dniach kiedy przyjechaliśmy po okrążeniu jeziora odkryliśmy ze w środku jest ogromny sklep ze wszystkim co potrzeba na Campingu. 

Wjazd na teren Campingu to duży budynek biurowy...



My pozbieraliśmy sie dość szybko biorąc pod uwagę poprzedni bardzo męczący dzień dojazdowy. Oczywiście skoro spontan to już pierwszego dnia zmiana planu. Tresę która mielismy robić w dzień ostatni przekładamy na dziś. Nie wiadomo jaka bezie pogoda w niedziele a dzisiaj jest pięknie więc trasa wzdłuż Bodeńskiego zapowiada sie znakomicie . Więc jedziemy do Bregenz a potem choc nie lubimy tego wracamy tą samą trasą razem około 50 km. Co prawda mieliśmy w zupełnie innym kierunku i ja juz zdążyłem spakować namiot ale co to dla mnie wobec demokracji ? Skoro wszyscy chcą rozkładam na nowo.  

Tuż przed startem dojechał do nas Konrad który tutaj przyjeżdża do pracy od wielu lat. Mówiąc szczerze był takim motorem tego aby akurat tu a nie gdzie indziej. Chwila powitania rozmowy i na koń....





Pierwsze kilometry w kierunku Kressbronn. jedziemy głównym szlakiem rowerowym nad Bodeńskim ( zielony szlak BOD )



Zaczynają się widoki na Jezioro Bodeńskie..i sterowiec który wisi nad jeziorem. Będzie nam towarzyszył przez cały pobyt




Po kilku kilometrach od campingu dojeżdżamy do przystani nad jeziorem w Kressbronn. Tutaj pierwsza na tej wyprawie kawa...




Po krótkim postoju przez Nonnenhorn docieramy do Wasserburga. Tutaj zatrzymujemy sie zwiedzając kościół parafialny ( katolicki ) pod wezwaniem św. Jerzego z pięknym cmentarzykiem wokół. Obok widoki na Bodeńskie i majaczące w oddali Lindau. Robimy pierwsze zdjęcie grupowe i dalej jazda...






Jedziemy dalej wzdłuż jeziora. Znakomita ścieżka asfaltowa prowadzi pomiędzy sadami i winnicami. Czasami opada w dół nad jezioro...


Powoli dojeżdżamy do Lindau. To piękne miasteczko którego centrum znajduje sie na wyspie do której prowadza dwie estakady. Stare centrum strasznie zatłoczone i uwaga zsiadamy z rowerów zakaz jazdy. Wiec przez ten tłum pchamy taczki....




W centrum posiłek z przydrożnej budki, wurst z kapucha i frytki. Najtańsze jedzenie , wokół ceny kosmiczne... 


Przy wyjeździe spotykamy niezwykłość piękną Sekwoje olbrzymią...


Za Lindau ostatnie kilkanaście kilometrów.Droga prowadzi piękna promenadą tuz nad Bodeńskim z jednej strony a z drugiej miejscowa kolej aglomeracyjna...




Dojeżdżamy do celu podróżny - Bregenz.  W porcie wita nas niezywkły wycieczkowy katamaran...




Już z portu widzieliśmy fragment scenografii do Opery " Rigoletto "  Cel naszej dzisiejszego rowerowania 



Od wielu lat w Bergenz na Jeziorze Bodeńskim odbywaja sie spektakle Operowe w " Operze na wodzie " Dosłownie na Jeziorze Bodeńskim jest wybudowana ogromna scena na której od wielu lat odbywają sie spektakle. Co mniej więcej dwa lata następuje zmiana scenografii. Tym razem jest to własnie "Rigoletto " 









Z wysokości najwyższej trybuny widoki na miasto i Alpy...





Zasłużyliśmy na odpoczynek w cieniu i zimne piwko zanim zaczniemy wracać...



W drodze powrotnej zatrzymujemy sie na kąpiołko w Bodeńskim. Woda chłodna ale jest ciepło.



No i oczywiście dyskusje nad mapą gdzie jesteśmy...



Ostatnie kilometry powrotu na camping, jeszcze tylko pamiątka z kapliczka pomiędzy sadem gruszkowym i jabłkowym 



Cała trasa to około 50-60 km spokojnej drogi znakomitymi ścieżkami. W zasadzie nie można sie zgubić choc problemy są kiedy dotrze sie do centrum miasteczek trzeba zsiąść a później jest problem po drugiej stronie centrum z odnalezieniem szlaku. W zasadzie jak chcemy sie nie zatrzymywać w centrach miasteczek to najlepiej je objechać. A poza tym piękna trasa.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz