poniedziałek, 30 grudnia 2019

Bodensee. Dzień trzeci

Dzień trzeci     

Bodman - Liggeringen - Radolfzell - Allensbach - Wyspa Reichenau - Wyspa Mainau - Konstancja - Wyspa Reichenau

Budzimy sie wedle 6 rano. Organizmy już się przyzwyczaiły do tej nie chrześcijańskiej pory. No ale dla turystyki jakiejkolwiek to pora idealna. Zawsze rano jest lepiej niż w południe. Twarda ziemia ( do końca sie nie przyzwyczaimy ) i wilgoć nas wytrząsa z namiotów. Okazuje sie że pogoda nam spłatała figla. Od rana piękne słońce i mgiełka. Sprawdzamy w internecie : cały dzień lampa. No wiec szybkie zwijanie obozowiska, likwidacja namiotów, wokół tacy sami szaleńcy robią to samo. Śniadanie w promieniach słońca z widokiem na nasze spakowane konie.
Dzisiaj dzień kiedy mamy dotrzeć do jednej z atrakcji naszej wyrypy rowerowej : Wyspa Mainau zwana Wyspą Tysiąca Kwiatów. Poza tym w terenie też ważna sprawa ! Przeprawiamy się na drugą mniejszą część Jeziora Bodeńskiego. Spać mamy na Campingu na wyspie Reichenau na campingu Sandseele OHG .  Podejmujemy decyzję czy najpierw camping a potem Mainau czy na odwrót. Tutaj droga rowerowa odbija od Bodeńskiego i wije sie po pagórkach na druga stronę półwyspu. Pomni wczorajszego dnia podejmujemy decyzje : najpierw Camping a potem na lekko jedziemy na wyspę Mainau.

Ale najpierw śniadanie na tarasie knajpy campingowej....



No więc po śniadaniu hasło " Na koń " i nasze obładowane konie rowerowe ruszyły w drogę. Cel był na przedpołudnie jasny przejechać część pagórkową półwyspu a potem wzdłuż jeziora dotrzeć do wyspy Reichenau.   Po półtoragodzinnym przebijaniu sie po pagórkach ( daliśmy rady bez pchania taczek ) dojeżdżamy do Radolfzell i tam w centrum przed pięknym kościołem spożywamy w pięknych promieniach słonecznych świetna kawę oczywiście koniecznie ze strudlem.  




Niecała godzina odpoczynku i czas w drogę. Tym bardziej że czas ucieka a my mamy spory kawał do przejechania. Więc zbieramy nasze rowerowe graty pakuję aparat głębiej bo nie ma czasu na zdjęcia i do boju.





 Chwilę zabiera nam wyjazd z miasta wjeżdżamy na główny szlak rowerowy zielony i jedziemy w kierunku Konstancji. Po prawej widzimy wyspę Reichenau cel naszej dzisiejszej jazdy.



 Na 6 kilometrów przed wjazdem do miasta ostateczna decyzja : Jedziemy najpierw na Camping wiec długą estakadą nad jeziorem. Po drodze spotykamy pierwszy z trzech pięknych romańskich kościołów absolutna atrakcję tej wyspy.



Po kolejnych 6 kilometrach dojeżdżamy do Campingu na samym końcu wyspy Reichenau. Jest 14.)) stawiamy namioty i pełni nadziei jedziemy na wyspę Mainau. Niestety po kilku kilometrach Marek łapie kolejny raz gumę. Trochę nerwów, tracimy sporo czasu ale gdzieś wedle 16 udaje się ruszyć dalej. Niestety czas nas goni straszelnie. Droga okazuje sie dość ciężka. Zjeżdżamy w dół do samego jeziora. Strach pomyśleć jak trzeba będzie pedałować w górę aby z Mainau się wydostać. Na wyspę docieramy koło 17. Jesteśmy zmęczeni i zniechęceni. Wiemy żeby zwiedzić tą wyspę trzeba znacznie więcej czasu. Dyskusje trwały z kwadrans wchodzimy nie wchodzimy czas uciekał na szczęście kolejna porcja coli dolała nam życia w żyły i decyzja idziemy ! Co będzie dalej i o której wrócimy na Camping odsuwamy na drugi plan. O 17.30 wchodzimy na wyspę i tu zaskoczenie dzięki naszemu wahaniu nie płacimy za wejście 20 Euro tylko....7 bo ostatnie trzy godziny są znacznie tańsze, z tym większą werwą wpadamy na Wyspę Tysiąca Kwiatów. 
Na samym początku wita nas piękna rzeźba Chrystusa na krzyżu w otoczeniu łotrów.... W tle Jezioro Bodeńskie.



Zwiedzanie rozpoczynamy od ogromnej rzeźby kwiatowej


A dalej to już poszło...


Obowiązkowa fotka pod Kaczkami kwietnymi...


Jola przy roślinności ...właśnie jaki to owoc ? 


Wszystkie odmiany pomidora na świecie. Są i z Zakopanego....



W pierwszej części Wyspy to z czego Mainau słynie oprócz kwiatów ... Motylarnia. Niezwykłe okazy...









Ogromne pnie Tulipanowca...



Jedno z najpiękniejszych drzew na świecie. Potężna sekwoja....





Na środku wyspy zabudowania pałacowe



Wraz z dźwiękami syren około 20 wychodzimy z wyspy. W zasadzie w 2,5 godziny oblecieliśmy najważniejsze punkty Wyspy. Ale żeby zwiedzić i zobaczyć wszystko brakuje dnia....



Powrót na camping okazał się szybszy niż myśleliśmy. Nie wracaliśmy ta sama droga tylko postanowiliśmy podjechać do Konstancji i stamtąd popedałować do namiotów. Okazało się to zbawienne. Szybki przedostaliśmy sie przez centrum miasta na jego peryferie a dalej na estakadę prowadzącą do wyspy. Na campingu byliśmy około 21.30. Niestety w knajpie juz wszystko zjedzone. Pozostało nam wypić po piwie i dojeść z naszych zapasów. Jutro kolejny niezwykły dzień... 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz