Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kaszuby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kaszuby. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 sierpnia 2013

Wdzydze Kiszewskie czyli.....

.... Zakopane Kaszub. A jak Zakopane to ścisk, tłok, smród smażonych ryb. To oczywiscie na pierwszy rzut oka. Ale tak naprawdę przez większość cześć roku Wdzydze to urocza wioska na Kaszubach leżąca nad największymi jeziorami Szwajcarii Kaszubskiej ( kto jeszcze dzisiaj używa tego stwierdzenia ?). Niekwestionowana stolica turystyczna Kaszub. Kto pierwszy raz na Kaszuby jedzie musi trafić do Wdzydz. Bo Wdzydze to kwintesencja Kaszub gdyż znajduje się tu najstarszy na ziemiach Polskich skansen ludowy. Utworzony w jednej z chałup kaszubskich w 1906 roku przez Teodorę i Izydora Gułgowskich obchodził niedawno 100 lecie powstania. Dzisiaj skansen to niezwykła przygoda historyczna. Koniecznie trzeba tam przyjechać i zwiedzić. My przyjechaliśmy tam bardzo późno i celem naszym była rybka nad jeziorem. Skansen znamy doskonale wiec tym razem podarowaliśmy sobie. W ogóle jak do Wdzydz to albo w tygodniu a już na pewno nie w weekend. Zawsze tłoczno i zawsze ścisk. To przecież niewielka wioska a ludzi tu jak w Zakopcu.  My przyjechaliśmy tutaj aby nabrać sił przed kolejnym kajakowaniem a naszym Paniom dostarczyć innych wrażeń niż tylko " pedałowanie wiosłami "  
Znajduje się tutaj od kilku lat wielka wieża widokowa z ogromnym plato na szczycie skąd przepiękny widok na tzw. Krzyż Jezior Wdzydzkich. Tworzy je ogromne " Morze Kaszubskie " złożone z jezior Wdzydzkiego, Gołuń, Jelenie , Słupno.  I właśnie przed Wdzydzami te akweny krzyżują się tworząc Krzyż lub jak inni to nazywają " Morze Kaszubskie " Najpiękniej widać to z góry właśnie z wieży widokowej...

Wdzydze Kiszewskie to przede wszystkim jeziora...


Tłok, tłok, tłok...

 


Wielka wieża widokowa z której cudnej urody lanszafty na Krzyż Kaszubski...









Marina we Wdzydzach z kajakami i łodziami...





Jeziora Wdzydzkie raj dla kajakarzy, żeglarzy i wszelkiej maści wodniaków...






Wdzydze Kiszewskie 10.08.2013 r.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Zbrzyca razy dwa.....

.... Zbrzyca to piękna rzeka,  lewobrzeżny dopływ Brdy o 46,8 km długości z czego 42 kilometrów jest szlakiem kajakowym . Czyli prawie od samego poczatku jest spławna. Kończy się w jeziorze Witoczno, czyli prawie przy naszym obozowisku. Na pierwszy etap po Zbrzycy wybieramy się dzień po Brdzie. Dziewczyny się buntują, nie chcą kajaczyć po jeziorach. Wybieramy salomonowe wyjście. Ponieważ stan wody niski wiec pierwsze kilometry szlaku nie przepłyniemy. No chyba że kajaki będziemy ciągnąć po płytkiej wodzie na smyka.  Startujemy wiec z Kaszuby maleńkiej wioski kaszubskiej nad Zbrzycą...

Startujemy ze starego młyna Kaszuba...



Zora już jak stara wyjadaczka kajakowa płynie spokojnie, Pan macha wiosłami...


Na rzece sporo mostków i kładek, jest tez sporo przeszkód w postaci mielizn i drzew ale jest piękna...



Na Zbrzycy mimo pewnej niepogody tłoczno jak na Królewskiej w Krakowie...



Dopływamy do miejsca zwanego Milachowo Młyn. Tutaj przenoska ( 50 m ) ale dopada nas deszcz wiec trzeba schować się do pobliskiego tartaku...




Ostatnie czytanie przewodnika przed kolejnymi kilometrami...


I dalej do wody...


Pokonywanie przeszkód terenowych wymaga ekwilibrystyki i dla ludzi i dla Zory...




Do Rolbiku gdzie kolejna przenoska woda już spokojniejsza. A w Rolbiku kolejny deszcz...


Rolbik - przenoska i deszcz...


Tutaj też  w ciągu całej kajakówki łapiemy wodę w łódź. Właśnie ja wylewamy...


Do końca odcinka, szuwary na przemian z lasem i drzewami...


Kończymy w Lasce maleńkiej osadzie przed jeziorami. Tak jak obiecaliśmy dziewczynom nie płyniemy przez jeziora do bazy. I tak kajaczenie zajęło nam kilka godzin... 



Tak jak sobie obiecaliśmy nie zostawiliśmy Zbrzycy w spokoju. Wróciliśmy tam za dwa dni. Chcieliśmy przepłynąć krótką trasę od Śluzy do naszej bazy nad jeziorem Witoczno. Z całej grupy na krótki wypad zdecydowali się tylko my z Jola i Piotrek z Mackiem...

jestem gotów na rzekę...


Dzisiaj tylko w dwa kajaki...


Tak to wyglądało w obiektywie Piotrka.,..


A tak chłopcy w moim obiektywie. Niestety szans nam nie dawali. Co cztery ręce to cztery ręce...



Po bardzo przyjemnej półtoragodzinnej kajakówki wpływamy Zbrzycą na Witoczno. A potem jeszcze kilkaset metrów Brda pod prąd i jesteśmy na powrót w bazie...



I tak w dwa dni przepłynęliśmy prawie cała Zbrzycę bez jezior. Zadanie może mniej ambitne ale rzeka jak najbardziej godna wioseł. Gorąco polecamy !!!