niedziela, 26 maja 2013

Galicyjska Kolej Transwersalna...

... czyli blisko 80 kilometrowy odcinek Chabówka - Zakopane może ulec likwidacji. Wszystkich walniętych bardziej lub mniej na punkcie kolei ( szczególnie tych starych ) zelektryzowała informacja ze PKP chce zlikwidować tą linię. Użytkowana jest tylko okazjonalnie, a jak wiadomo PKP szuka wszędzie kasy. Od trzech lat jest organizowana Majówka z koleją. Właśnie dzisiaj po raz trzeci. I niestety wszystko wskazuje na to że ostatni raz. Choć fani się nie poddają. Na całej trasie były ich setki. Każdy podpisywał petycję do władz PKP. Czy coś pomoże zobaczymy. 
Kolej wybudowana pod koniec XIX wieku przez " Babcie Austrię " od samego poczatku nie była rentowna. I w zamierzeniu taka miała być. Bo jej walor był militarny. To szybka droga przerzutu wojsk z linii Tarnów - Muszyna - Krynica do trasy Kraków - Zakopane. Kolej wybudowana na terenach górskich wymagała dużej wiedzy technicznej. Uniknięto tuneli ale kosztem ogromnych prac ziemnych. Wybudowano 59 małych mostów i 15 dużych w tym perełkę 143 metrowy most - wiadukt o wysokości 30 metrów w Dobrej koło Limanowej. Linia jest wybudowana w dolinach rzek , wije się pomiędzy szczytami Beskidu Wyspowego z przepięknymi widokami.Niestety dawno juz straciła walor militarny, a podróże nimi, choć przez wiele , wiele lat dla mieszkańców tej ziemi był jedynym dostępnym środkiem przemieszczania się, dziś są po prostu za długie. Pozostaje turystyka, promocja regionu lub jakieś inne komercyjne wykorzystanie tej linii.

Dla mnie wszystko zaczęło się dzisiaj o mocno niechrześcijańskiej porze. Aby dojechać do Chabówki na 5.30 skąd jechał skład do Nowego Sącza, trzeba było wstać w nocy.   Kolej stała już na peronie...  


Świtało kiedy rozległ się gwizd i koła poszły w ruch...


Konduktor zdążył krzyknąć " Proszę wsiadać drzwi zamykać i jedziemy... a ze mną z setka tych co postanowili z Chabówki rozpocząć swoją podróż majową... 
 

Na drzwiach srogie hasła akurat przy tych prędkościach i moich maniakalnych nawykach fotograficznych bardzo ważne...


Wyjechaliśmy z Chabówki i zaczęło być pięknie...


Do dyspozycji mieliśmy nawet... pluszowe siedzenia...


Bufory się tłukły, a pod nimi z prędkościami " kosmicznymi " przelatywały kilometry... 


Koła wprawione w ruch śmigały...


A na trasie buchało z komina...


Na przystankach setki ludzi. Na przykład w Limanowej...



Pan konduktor ze zdumieniem i trwogą patrzył co to będzie w Nowym Sączu...


Po drodze ludzie wylegli do okien...


Wzdłuż całej trasy dziesiątki ludzi fotografowało i filmowało ten przejazd...


Czasami ten szał na fotografowanie przekraczał zdrowy rozsądek...


A pociąg z każdym kilometrem zbliżał się do Nowego Sącza...


Tam na stacji czekały ludowe zespoły i setki chętnych do jazdy na majówkę...


Tutaj nastąpiło odwrócenie lokomotywy...



 Pan maszynista chwilkę odsapnął ...


... " a kiedy orkiestra starych banschutzów zagrała " Jeszcze Polska nie zginęła... "   


... kolej wyruszyła w swój miejmy nadzieję nie ostatni już kurs do Chabówki...


niedziela, 21 kwietnia 2013

Nareszcie krokusy !!!!!!

... taki okrzyk wyrwał nam się dzisiejszego poranka, kiedy dotarliśmy na Polanę Kalatówki. Wiedzieliśmy że już zakwitły i przebiły się przez śnieg, ale jednak trochę jechaliśmy w niepewne. Nad wyraz długa zima spowodowała że zamiast w połowie marca być już gdzieś na szlakach, pierwsza tegoroczna wyrypa ( a raczej spacer ) na Halę Kondratową dopiero dzisiaj. Na Kalatówkach orgia fioletu. Muszę przyznać że jak padało hasło : krokusy, padał odzew : Polana Chochołowska ! Jakoś tak się składało że na kwitnienie jechaliśmy zawsze tam. Tym razem dla odmiany postanowiliśmy zobaczyć jak wygląda to na Kalatówkach. I nie żałujemy !! Było przepięknie. Zresztą zobaczycie na zdjęciach . Ja cieszę się ogromnie bo krokusy to zawsze dla mnie początek łazęgi górskiej ! Zaczynamy sezon !

Krokusy kwitną na Polanie Kalatówki. 21.04.2013 r.


















Autoportret z krokusami


niedziela, 3 marca 2013

Tatralandia .....


.... czyli Tatry i woda.  To połączenie nastąpiło już jakiś czas temu. Mówiąc szczerze nie znalazłem w literaturze nigdzie roku otwarcia tego kompleksu. Zapewne było to na poczatku lat 2000. Wtedy otwarcie Tatralandii stało się dużą sensacją w Polsce, gdzie geotermia rodziła się w bólach i kłótniach o kasę, wodę, ojcowiznę a na Słowacji nie kłócono się ( albo znacznie szybciej doszli do porozumienia ) i walnęli ogromny kompleks basenów geotermalnych ( obecnie 14 ) z mnóstwem atrakcji takich jak np. Western Park gdzie można i postrzelać i pobawić się w kowboi, wakacyjne miasteczko gdzie wakacje może spędzić jednorazowo w 70 domkach kilkaset osób. Kompleks jest całoroczny i jest jednym z największych w Europie Środkowej. W zimie czynne są trzy baseny wewnątrz, dwa na zewnątrz, zjeżdżalnie, baseny dla dzieci. W ogóle dla najmłodszych jest najwięcej atrakcji. Dla starszych atrakcją jest wyspa Barbados na którym przesympatyczny barman serwuje drinki i piwo w wodzie. Ale Uwaga ! Można przesadzić z płaceniem ... bo w barze nie płaci się pieniędzmi. Płaci się zegarkiem wiec z biegiem czasu piwa i drinków "godziny" uciekają i można przy kasie być mocno zdziwionym. Co prawda piwo nie jest specjalnie drogie jak na knajpę ( 1,7 E ) ale już jedzenie drogie wszystko powyżej 6 Eur. W ogóle wejście do Tatralandii do tanich nie należy. Nie jest to Vrbov ( 7 Eur 4 godz ) i trzeba zapłacić 19 Eur za cały dzień. Można na trzy godziny, ale tylko Eur mniej czyli nie za bardzo się opłaca. Za to jak ktoś będzie cały dzień no to kąpieli naprawdę co niemiara. Szczególnie w lecie kiedy są dostepne wszystkie atrakcje. Niewątpliwie minusem jest gwar, setki ludzi ( jak nie tysiące ) ale plusem jest ilość atrakcji no i Tatry nad tobą. Zresztą zobaczcie sami !

Tatralandia  02.03.2013 r.

A Góry nad Tobą jak Niebo, a Niebo jak Góry.... Krywań z Tatralandii...


Tatry Zachodnie...


Chopok...




A w Tatrlalandii atrakcji moc...



 
... szczególnie dla dzieciaków...






... a dla dorosłych Barbados ale nie przesadzać z zegarkiem...



A nad basenami Tatry...









sobota, 5 stycznia 2013

Od Turbacza...

... Pusto w Gorcach, Wrzesień  ... kto z chodzących po górach naszych nie zna tych tytułów znaczy nie chodził po górach Z górą czterdzieści lat te melodie i teksty chodzą po górach razem z turystami. Napisał i skomponował Andrzej Mróz, zespół " Kociołek "  Piosenka turystyczna była zawsze obecna na szlakach. W różnym oczywiscie kształcie. Ale z końcem lat sześćdziesiątych wraz z wybuchem kultury studenckiej zaczęły tworzyć się przeglądy Bazuny i wiele innych spotkań właśnie piosenki turystycznej. Tworzyły się nowe melodie które do dzisiaj są przebojami na trasach turystycznych. Oczywiście  pewne trendy w tej muzyce też są, więcej teraz tzw. poezji śpiewanej niż turystycznej ale ostatecznie piosenka turystyczna to też poezja I to piękna. A Andrzej Mróz też korzystał ze znakomitych tekstów Harasymowicza czy innych poetów gór. Wczoraj mogłem usłyszeć Andrzeja wraz z towarzyszącymi im artystami w Pubie żeglarskim " Wręga " na Kazimierzu. I powiem tak że czułem się doskonale w tym klimacie. No ale jak może się czuć człowiek kiedy wchodzi w swoje dziecięce i młodzieńcze lata i przypominające dawne obozy i wyrypy górskie.
Od pięknego koncertu rozpoczął się ten mój rok górski  !!!

Andrzej Mróz w pubie " Wręga "









A jakby na Tołhaju znalazł się ktoś kto by tego nie znał to najlepiej czytając i oglądając niech posłucha...