środa, 3 października 2012

" Jesień idzie....

.... rady na to nie ma " pisał Andrzej Waligórski a śpiewał Olek Grotowski. W sobotę sprawdziłem. I jest to racja. W Beskidy idzie jesień. Ewidentnie. Powoli aczkolwiek systematycznie rudzieją nam stoki a liście zaczynają nabierać barw żółtych i ogólnie jesiennych. Szliśmy zółtym szlakiem z Lubnia na Kudłacze. Rzadko używany szlak przez turystów a szkoda bo ma piękne momenty bardzo widokowe i to dość niespodziewanych miejscach i na strony Beskidów których nie mamy możliwości oglądać często. Zaczynamy w Lubniu przy przystanku, szlak prowadzi nas asfaltem na druga stronę usychającej Raby a później dość ostro pod Kiczorę. 

Przy podejściu duże ilości Tarniny. Uwaga !!! Zbieramy po pierwszych przymrozkach. jagody muszą być już pomarszczone. Jeśli nie do zamrażalnika a potem przed zalaniem spirem trzeba każdą jagodę nakłuć . Później już tylko do dymiona zalać spirem i już za trzy lata świetna nalewka. Ja nigdy nie doczekałem...


... Przy podejściu pod Kiczorę zaczynają się pojawiać zrudziałe drzewa...


... w lesie zrudziałe Paproty i krzaki...


... Po zejściu z Kiczory dochodzimy do pięknej polany widokowej przy przysiółkach Jakubiaki i Kaczmarczyki. Widoki na Śnieżnicę i Lubogoszcz ...


... po drodze jabłoń która nie zrudziała ale za to dała dobre jabłka. Tutaj musiały być kiedyś domy...


... a to już stare zabudowania przy podejściu na Wieszkówkę...


... no i widoki na Śnieżnicę, Ćwilin i Lubogoszcz...



... stok Lubomira i Łysiny juz rude...


... rozpoczyna się ostatnie podejście z Wieszkówki na pasmo Lubomira i Łysiny...



... i jeszcze obrót do tyłu i ostatnie spojrzenie na Lubogoszcz a z tyłu pasmo Mogielicy...


... po czterdziestu minutach jesteśmy pomiędzy Lubomirem i Łysiną...



... i cel naszej wędrówki maleńkie schronisko PTTK na Kudłaczach ...


   ... celem też był widok na Tatry z polany Kudłacze jeden z ładniejszych w Beskidach...


Wyrypa trwała niecałe pięć godzin. Szlak spokojnie można przejść w cztery godziny nawet z małymi dziećmi ( Tatusiowie niech przygotują sobie odpowiednia ilość opowieści dla dzieciaków aby im się nie nudziło na podejściach.)  Nie ma jakiś szalonych stromych podejść. Właściwie na poczatku pod Kiczorę i podejście na pasmo Lubomira i Łysiny.  Trasa do polecenia na jednodniową wyrypę z Krakowa. Z Kudłaczy można zjechać busem do Myślenic lub zejść do wyciągu na Chełmie. Można ostatecznie zejść do Myślenic ( ok 2 godz )

A Jesień coraz bardziej wkracza w Beskidy....

A tekst Andrzeja Waligórskiego w wykonaniu Olka i Basi dla mnie jest najpiękniejszym tekstem o nadchodzącej jesieni. Posłuchajcie...



Lubień - Kudłacze. Szlak zółty 4 godz. 30.09.2012 r.

wtorek, 18 września 2012

Bystrze...

... to według  Ciotki Wiki : miejsce w rzece w którym następuje lokalne przyspieszenie prądu wody. Może być ono spowodowane zwężeniem koryta rzeki, podwodnymi przeszkodami, zmianą  nurtu przejściem przez wypłycanie lub zakręt itp.
Dla mnie " Bystrze " to Akademicki Klub Turystyki Kajakowej działający przy AGH.  A działa od równo 40 lat. Klub znany jest w świecie ze swoich niezwykłych wypraw eksploracyjnych w najbardziej nieznane kąty naszej planety. Ich sztandarowym hitem sprzed wielu lat była wyprawa do Peru do najgłębszego nie zbadanego kanionu rzeki Coloca. Jako pierwsi w świecie przepłynęli tą rzekę pokonując nie byle jakie bystrze. To była wyprawa o której mówił cały świat. No a później wszelkie góry : Himalaje, góry Skandynawskie, Ameryka Łacińska, Stany Zjednoczone. Wszędzie tam gdzie rzeka w górach wyżłobiła jakikolwiek dołek, oni tam byli. I musieli przepłynąć kajakiem górskim. Ze swoich licznych wypraw górsko- kajakowych przywieźli niezliczone ilości zdjęć. Dzisiaj wystawę złożoną z tego materiału można oglądać na specjalnie przygotowanej wystawie fotograficznej.  Oglądając i czytając o ich wyprawach zastanawiałem się jak to możliwe że paru zapaleńców w czasach powszechnie uważanych za koszmarne, w stanie doprowadzić do wyjazdów w takie rejony świata. Po prostu komuna się ich nie imała. Z wyprawy do Stanów Zjednoczonych bodajże w 1986 roku w notatce SUKCES napisali że największym sukcesem w tej wyprawie było przekonanie notabli USA ( konsul i armia urzędników konsulatu amerykańskiego ) że tak kochają swój kraj mlekiem, miodem  i komuną płynący że na pewno wrócą wszyscy. I wyrwali konsulowi z gardła te wizy. Oczywiście wrócili wszyscy ! Bo takiego mleka i miodu  jak w Polsce by nigdzie nie znaleźli. Fantastyczny Klub, Fantastyczni ludzie, Świetna wystawa  !!! Polecam wszystkim górołazom, wodniakom górskim i wszystkim dla których dzisiejsza nazwa sporty ekstremalne coś mówi. Oni robili to 40 lat temu  !!!!! 













 " Kajakiem przez świat " wystawa fotograficzna na Placu Szczepańskim w Krakowie w 40 lecie istnienia Akademickiego Klubu Turystyki Kajakowej " Bystrze "  17.09.2012 r.

Strona wystawy  :   http://wystawa.bystrze.org/pl/2/Historia



niedziela, 9 września 2012

Przenoszenie....

... starej chaty z 1928 roku z Leska do Orelca w Bieszczadach. Dostałem to na FB. Niestety bez informacji kto i kiedy przenosił bo dlaczego można się domyślać. Poniewaz rzecz dotyczy gór Tołhaja uznałem ze koniecznie trzeba pokazać. A poza tym to niezwykła lekcja jak szybko buduje się chałupę !!! Gdyby ktoś z wasz wiedział coś bliżej dajcie znać.. Muzyka oczywiście zespół TOŁHAJE 





Kraków.09.09.2012

wtorek, 4 września 2012

Świat gitarą i poezją malowany...

... to tytuł koncertu jubileuszowego gitarzysty Ryszarda Styły. Koncert z okazji 40 lecia pracy artystycznej Ryśka został w całości poświęcony Wojtkowi Bellonowi, dedykowany jego rodzinie ( byli na sali w " Kijowie " ). Wojtek pewnie gdzieś też tam siedział sobie z boku, słuchał, pewnie śpiewał i brzdąkał na gitarze. A w powietrzu góry, Bukowina, zapach słońca i zbliżającej się jesieni. Ryszard przez szereg lat był muzykiem Wolnej Grupy Bukowina czyli zespołowi który wraz z Wojtkiem Bellonem  z muzyki o górach zrobił sztukę którą do dzisiaj słyszymy na szlakach turystycznych. 


 Malowanie poezji gitarą rozpoczął od ballady " Chodzą ulicami ludzie "


... Ryśkowi towarzyszył Bogusław Mietnowski na gitarze basowej 


.. a na bębnach i wszelakich " przeszkadzajkach " Jan Budziaszek od Skaldów...


... Adam Ziemianin na zawsze związany z Wolną Grupą Bukowina czytał swój nowy wiersz o " Barcelonie "



...  zagrali też Wojtek Jarociński i Wacek Juszczyszyn z WGB...

 


... Jurek Filar szalał ze swoim nowym utworem i legendarną Sambą sikoreczką...



... Basia Stępniak Wilk zaśpiewała z Ryśkiem Styłą po raz pierwszy...


... a Ela Adamiak śpiewała m. innymi " Blues o powrotach "


... Grzesiek Bukała śpiewał o Skrzypku Herzowiczu i zaśpiewał  legendarny " Elementarz "...



... Marcin Daniec to jedyny który nie śpiewał poezji ale jego monolog,  a jakże o piłce, to powiedzmy poezja satyry...




... raper Bohater czyli Paweł Dróżdż w znakomity sposób zinterpretował " Bukowinę " na jazzowo...


... Andrzej Poniedzielski i śpiewał i mówił doprowadzając do łez całą salę...



... Andrzej Sikorowski zaprezentował swój nowy utwór...


... a na finał wszyscy uczestnicy tego magicznego koncertu zaśpiewali " Rzekę "  która to melodia zawsze mi towarzyszy na górskich wyrypach...




Muszę nadmienić że na blogu nie zmieścili się wszyscy. Śpiewali jeszcze Tomek Wachnowski, Kasia Cygan, Szymon Zychowicz, Tadek Krok i Agata Rymarowicz, na klawiszach grali Andrzej Pawlukiewicz i Tadeusz Leśniak, Waldemar Gołębski grał na evi  zwanym alkomatem, na skrzypkach grał Tomasz Kosieradzki .

Magiczny koncert  !

03.09.2012 Kino Kijów " Świat gitarą i poezją malowany "

P.s.

Rzeka  w wykonaniu WGB 



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Mała Fatra - Terchova

                 To bardzo interesująca miejscowość związana z Małą Fatrą. Tam mieliśmy bazę wypadową w góry. Ponieważ niedziela była kiepska pogodowo,  a my wyznajemy zasadę : jak zła pogoda to siedź w schronisku, zajmij się kobietami albo pij. Ale nie wychodź w góry ! Wyznając tą zasadę w niedzielę zajęliśmy się ... zwiedzaniem. Kobietami i piciem zajęliśmy się wieczorem. 
A Terchova to rodzinne miasteczko niejakiego Jury Janosika. Niejaki ten Jura swego czasu był się urodził 25 stycznia Roku Pańskiego 1688. Juraj czyli Jurek był Słowakiem z krwi i kości ojca Martina i matki Anny z domu Cesnekovej. I wszelkie inne dyskusje na temat pochodzenia Jureczka są zbędne. Był Słowakiem i basta, bo zachowały się dokumenty mówiące kto zacz. Zapewne owe dokumenty są teraz strzeżone jak oryginał deklaracji powstania Stanów Zjednoczonych, bo Jureczek okazał się w latach późniejszych Bohaterem Narodowym Słowacji a potem Polski. Bo do Jurka zaczęli się przyznawać również Polacy. Tylko my widzieliśmy w legendzie tylko pozytywy. I dla nas Janosik to ten nieskalany co to brał bogatym a oddawał biednym. Słowacy to jednak mniej romantyczny naród. Oni też mają wspaniałą legendę o  działalności Janosika ale tak jakby było w niej dwóch Jureczków . Dobry i zły. Dobry to ten co kochają go oba narody Polski i Słowacki. Ten zły to ten prawdziwy o którym Słowacy zdają cobie sprawę bo na jego działalność mają dokumenty sądowe a my o tym nie wiemy albo nie chcemy wiedzieć. Na nieszczęście legendy Jureczka zachowały się dokumenty z jego rozprawy  w której to rozprawie wyszło na to że Janosik to zwykły bandyta, łupił wszystkich którzy coś posiadali a oddawał tylko wtedy kiedy miał w tym interes lub np. panienkom. I taki wiódł żywot zbója dotąd kiedy jeden z jego towarzyszy zdradził go, a za jedenaście napadów w tym  morderstwo księdza ( nigdy się do tego nie przyznał ) został skazany na powieszenie za lewe żebro ( jak mówi pieśń o Janosiku " za poślednie ziobro "  ) Oczywiście legenda Janosika w kulturze ludowej wygląda zupełnie inaczej. Znamy ją od wieków z literatury i filmów. Terchova, nie mając innego wyjścia jak turystyka wykorzystała naszego Jureczka do zareklamowania swojej miejscowości urodzenia. I tak w Terchovej powstał pomnik Jura Janosika w nadludzkiej wielkości. Juro spawany z blachy nierdzewki stoi nad Terchova od 1988 roku tak jak widział go projektant Jan Kulicha ( nie mogę napisać że " jego dłuta " bo chyba by trzeba było powiedzieć " jego spawarką "). Oprócz tego Janosik jest w herbie Terchovej. A w ogóle w okolicy jak pojeździliśmy to wszędzie Janosiki. Bary Janosik, Janosiki ciosane w pniu, Janosikowy Skok itp, itd. 
Kiedy wystyrmałem się na wzgórze na którym stoi 7,5 metrowy Janosik nie mogłem mimo wczesnej pory ( wywrzeszczeć 7 rano ) dwóch zwrotek Janosika : 
 Pierwsza patriotyczną :

Powiesili Jaśka za poślednie ziobro 
Pytały go panny kady podział srybło

I druga ta bardziej prawdziwą :

Idzie Janko drogą i wara mu wisi
Czeka jego piwko w barze u Ludwisi

Dziewczyny pouciekały bojąc się aresztowania ale policja spała albo mój donośny głos do wsi nie doszedł
 

Janosik patrzy na Terchovą z pobliskiego wzgórza...




 
Przy wejściu pod pomnik napis mówiący kto zacz....


                  W Terchovej jest kościół pod wezwaniem św. Cyryla i Metodego. Kościół murowany nie stanowi jakiegoś zabytku , budowany w latach 1942 - 1949  mający jeden cel - służyć parafianom. To co ciekawe w nim, to okna w których na szkle sceny z życia świętych Cyryla i Metodego. Ale nie malowane na szkle a wytrawiane  na matowo. Jednak prawdziwym rarytasem to rzeźbiona ręcznie szopka bożonarodzeniowa zwana przez miejscowych Betlejką. Szopka powstała w 1967 roku i została wykonana przez rzeźbiarza  ludowego  Štefan Hanuliak przy współpracy z Józefem Holubkiem - odlewaczem figur  i  Štefanem Krištofikiem który był mechanikiem ruchu. Szopka składa się tak jakby z trzech części. Pierwsza to stara Terchova w której pokazane jest codzienne życie ludzi z rzemiosłami jakie wykonywali mieszkańcy, druga to Jasełka miejsce narodzin Chrystusa. Trzecia część to miasto Jerozolima.
Podobno miejscowi walczą aby wpisać to dzieło na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Ano zobaczymy.









A tutaj jak wygląda w oryginale. I kto mi powie że na YouTube czegoś nie ma 




Przed kościołem Cyryla i Metodego zobaczyłem figurę. Znajomą figurę. Od lat łażąc po Polsce i nie tylko zbieram zdjęcia rzeźb Jana Pawła II . To popiersie które zostało postawione przed kościołem ( nie wiem kto był artysta i kiedy postawiono popiersie ) wydawało mi się od poczatku dziwne. Jakby mu czegoś brakowało. No i doszedłem do wniosku że albo artysta zapomniał o jednej ręce albo mu ( czyli JP II ) urwali, albo ukradli. W każdym bądź razie wygląda mi na jednorękiego JP II co w mojej kolekcji na pewno będzie stanowił ciekawostkę. 



A wogóle to Terchowa to bardzo sympatyczna miejscowość.Widać że ustawiona w całości na działalność turysty. Co rusz ktoś nas pytał czy aby mamy gdzie spać. Ceny od 8 EURO wzwyż. Średnio około 12 a ze śniadaniem 15 EURO. Oprócz wspomnianych wyżej atrakcji jest jeszcze muzeum a jakże Janosika. Nie dotarliśmy do niego gdyż wybieraliśmy sie na baseny i czasu nie za bardzo było. W każdym razie jeśli w Małą Fatrę to baza wypadowa w Terchovej jest świetna. Polecam !!!

Z wysokości Janosika Terchowa wygląda okazale 


Na horyzoncie nawet jakieś konie...


Najważniejsza ulica w Terchovej a jakże Janosikowa. Prowadzi prosto do Doliny Vratnej