czwartek, 11 października 2012

Rzepak...

... jest piękny chciało by się powiedzieć patrząc na jesienne pola w zachodzącym słońcu. Te pola rzepaku spotkałem w dolinie usychającej Raby w Beskidzie Wyspowym.  Pomyślałem sobie że ten rzepak to taka klamra spinająca tegoroczne wyrypy górskie w sezonie wiosenno - jesiennym. Jakoś w maju fotografowałem też w dolinie Raby ( ale jeszcze nie usychającej ) fantastyczne pole czerwonych polnych maków.  Po publikacji nie mogłem się opędzić od pytań gdzie takie pole się uchowało. Pole szybko zniknęło ( skoszono je jak tylko pojawili się fotografowie w większej ilości, chyba ze strachu ) ale zdjęcia pozostały. Te maki rozpoczęły sezon tegorocznych wyryp. A teraz rzepak je kończy. Oczywiście chodzimy dalej ale to już jesienno - zimowe kopanie się z pogodą błotem i śniegiem. Ale też będzie pięknie !

Rzepak w Beskidach  30.09.2012 r.




 








środa, 10 października 2012

Nosicz...

... to człowiek który nosi. Za naszą południową granicą w Słowackich Tatrach nosicz to był gość. Całe dziesiątki lat,  górskie schroniska w Tatrach nie istniały by bez tych ludzi. Wszystko, od opału poprzez żywność po wszelkie gospodarcze przedmioty nosicz musiał wynieść. A z powrotem kurs na dół też nie był pusty. Trzeba było znosić wszelkie odpady i śmieci. Do dzisiaj do czterech schronisk położone w wysokich częściach Tart całe zaopatrzenie idzie na plecach nosiczów. Co prawda już nie Ci herosi sprzed lat ale najczęściej studenci i wszelkiej maści " wolne ptaki ". Noszą jednak jak za dawnych lat.
W ostatnia niedzielę padł chytry plan. Idziemy do Chaty Teryego. Plan ambitny ale damy radę. To właśnie jedno z tych schronisk do których trzeba wszystko wynieść. Mogą w tym pomagać turyści. Za każdy wyniesiony towar 20 kg można dostać herbatę lub coś innego. Oczywiście zapłata honorowa. Nawet myśleliśmy że może damy rade. Nasze wszelkie plany wzięły jednak w łeb. Lało, wiało chmury poniżej gór. Ale w Tatrzańskiej Łomnicy jeszcze było jako tako. Więc w gondolkę ( droga jak fiks 10 euro za głowę ) i na górę. A tam w mgle pozostało nam zejść do Skalnatej Chaty maleńkiego schroniska stojącego tutaj od ponad stu lat. Maleńkiego bo na 4 miejsca noclegowe nie licząc gleby. I właśnie tam spotkałem jego ! Nosicza ! Ale nosicza najlepszego o którym w kręgach słowackich ( i nie tylko ) górołazów krążą legendy. Ladislav " Laco " Kulanga bo to o niego chodzi jest chatarem tego małego schroniska. Całe swoje życie poświęcił górom ale w specyficzny sposób. Był nosiczem . W latach swojej pracy przeniósł do różnych schronisk ponad milion kilogramów zaopatrzenia. Na swoje 50 urodziny zrobił sobie niezły podarunek. Wytargał absolutnie rekordowy ciężar 207 kilogramów. Wyniósł ten ładunek do Chaty Zahorskiego. Ma jeszcze parę innych rekordów jeśli chodzi o wyniesienie towaru do schronisk. Np. Do Chaty Teryego wyniósł 151 kg. Trzeba pamiętać że Chata znajduje się na ponad 2 tys. metrów. Teraz do swojego schroniska już nic nie musi wynosić. Obok jest wyciąg. Ale stare przyzwyczajenia dalej są. W sieni schroniska stoją wielkie nosiłki. Zapewne aby pokazywać je turystom. Ale jedne zapakowane śmieciami.

Skalnata Chata to niewielki schron turystyczny ...


... wszędzie pamiątki z  wynikami Laco...


... to jego plakat z rekordowego wyniesienia, zwróćcie uwagę na samym dole nosiłek ogromna butla z gazem do piwa i napojów, dalej kega z piwem, potem 15 kilowa butla z gazem do kuchni i dodatkowo dwa plecaki uczepione do nosiłek razem 20 7 kg...


... tu trochę mniej ale i tak ciężar niesamowity...


... na jednej ze ścian jego rekordy w noszeniu...


... Laco to bardzo sympatyczny człowiek, często opowiadał o swoich wyczynach nosicza. Kiedy my tam byliśmy opowiadał o turystach japońskich którym " oczy wychodziły na orbit " jak słyszeli listę towaru i ciężar na nosiłkach...




... Laco w swojej pracy Chatara...


... niestety na zewnątrz w dalszym ciągu skis w pogodzie trzeba było schodzić...


... ale za nim zaczęliśmy schodzić w sieni " spotkaliśmy " w sieni gotowe nosiłki...


... na ich widok szybciej zaczęliśmy schodzić...




Ladislav " Laco " Kulanga Król Tatrzańskich nosiczy  06.10.2012 r

środa, 3 października 2012

" Jesień idzie....

.... rady na to nie ma " pisał Andrzej Waligórski a śpiewał Olek Grotowski. W sobotę sprawdziłem. I jest to racja. W Beskidy idzie jesień. Ewidentnie. Powoli aczkolwiek systematycznie rudzieją nam stoki a liście zaczynają nabierać barw żółtych i ogólnie jesiennych. Szliśmy zółtym szlakiem z Lubnia na Kudłacze. Rzadko używany szlak przez turystów a szkoda bo ma piękne momenty bardzo widokowe i to dość niespodziewanych miejscach i na strony Beskidów których nie mamy możliwości oglądać często. Zaczynamy w Lubniu przy przystanku, szlak prowadzi nas asfaltem na druga stronę usychającej Raby a później dość ostro pod Kiczorę. 

Przy podejściu duże ilości Tarniny. Uwaga !!! Zbieramy po pierwszych przymrozkach. jagody muszą być już pomarszczone. Jeśli nie do zamrażalnika a potem przed zalaniem spirem trzeba każdą jagodę nakłuć . Później już tylko do dymiona zalać spirem i już za trzy lata świetna nalewka. Ja nigdy nie doczekałem...


... Przy podejściu pod Kiczorę zaczynają się pojawiać zrudziałe drzewa...


... w lesie zrudziałe Paproty i krzaki...


... Po zejściu z Kiczory dochodzimy do pięknej polany widokowej przy przysiółkach Jakubiaki i Kaczmarczyki. Widoki na Śnieżnicę i Lubogoszcz ...


... po drodze jabłoń która nie zrudziała ale za to dała dobre jabłka. Tutaj musiały być kiedyś domy...


... a to już stare zabudowania przy podejściu na Wieszkówkę...


... no i widoki na Śnieżnicę, Ćwilin i Lubogoszcz...



... stok Lubomira i Łysiny juz rude...


... rozpoczyna się ostatnie podejście z Wieszkówki na pasmo Lubomira i Łysiny...



... i jeszcze obrót do tyłu i ostatnie spojrzenie na Lubogoszcz a z tyłu pasmo Mogielicy...


... po czterdziestu minutach jesteśmy pomiędzy Lubomirem i Łysiną...



... i cel naszej wędrówki maleńkie schronisko PTTK na Kudłaczach ...


   ... celem też był widok na Tatry z polany Kudłacze jeden z ładniejszych w Beskidach...


Wyrypa trwała niecałe pięć godzin. Szlak spokojnie można przejść w cztery godziny nawet z małymi dziećmi ( Tatusiowie niech przygotują sobie odpowiednia ilość opowieści dla dzieciaków aby im się nie nudziło na podejściach.)  Nie ma jakiś szalonych stromych podejść. Właściwie na poczatku pod Kiczorę i podejście na pasmo Lubomira i Łysiny.  Trasa do polecenia na jednodniową wyrypę z Krakowa. Z Kudłaczy można zjechać busem do Myślenic lub zejść do wyciągu na Chełmie. Można ostatecznie zejść do Myślenic ( ok 2 godz )

A Jesień coraz bardziej wkracza w Beskidy....

A tekst Andrzeja Waligórskiego w wykonaniu Olka i Basi dla mnie jest najpiękniejszym tekstem o nadchodzącej jesieni. Posłuchajcie...



Lubień - Kudłacze. Szlak zółty 4 godz. 30.09.2012 r.

wtorek, 18 września 2012

Bystrze...

... to według  Ciotki Wiki : miejsce w rzece w którym następuje lokalne przyspieszenie prądu wody. Może być ono spowodowane zwężeniem koryta rzeki, podwodnymi przeszkodami, zmianą  nurtu przejściem przez wypłycanie lub zakręt itp.
Dla mnie " Bystrze " to Akademicki Klub Turystyki Kajakowej działający przy AGH.  A działa od równo 40 lat. Klub znany jest w świecie ze swoich niezwykłych wypraw eksploracyjnych w najbardziej nieznane kąty naszej planety. Ich sztandarowym hitem sprzed wielu lat była wyprawa do Peru do najgłębszego nie zbadanego kanionu rzeki Coloca. Jako pierwsi w świecie przepłynęli tą rzekę pokonując nie byle jakie bystrze. To była wyprawa o której mówił cały świat. No a później wszelkie góry : Himalaje, góry Skandynawskie, Ameryka Łacińska, Stany Zjednoczone. Wszędzie tam gdzie rzeka w górach wyżłobiła jakikolwiek dołek, oni tam byli. I musieli przepłynąć kajakiem górskim. Ze swoich licznych wypraw górsko- kajakowych przywieźli niezliczone ilości zdjęć. Dzisiaj wystawę złożoną z tego materiału można oglądać na specjalnie przygotowanej wystawie fotograficznej.  Oglądając i czytając o ich wyprawach zastanawiałem się jak to możliwe że paru zapaleńców w czasach powszechnie uważanych za koszmarne, w stanie doprowadzić do wyjazdów w takie rejony świata. Po prostu komuna się ich nie imała. Z wyprawy do Stanów Zjednoczonych bodajże w 1986 roku w notatce SUKCES napisali że największym sukcesem w tej wyprawie było przekonanie notabli USA ( konsul i armia urzędników konsulatu amerykańskiego ) że tak kochają swój kraj mlekiem, miodem  i komuną płynący że na pewno wrócą wszyscy. I wyrwali konsulowi z gardła te wizy. Oczywiście wrócili wszyscy ! Bo takiego mleka i miodu  jak w Polsce by nigdzie nie znaleźli. Fantastyczny Klub, Fantastyczni ludzie, Świetna wystawa  !!! Polecam wszystkim górołazom, wodniakom górskim i wszystkim dla których dzisiejsza nazwa sporty ekstremalne coś mówi. Oni robili to 40 lat temu  !!!!! 













 " Kajakiem przez świat " wystawa fotograficzna na Placu Szczepańskim w Krakowie w 40 lecie istnienia Akademickiego Klubu Turystyki Kajakowej " Bystrze "  17.09.2012 r.

Strona wystawy  :   http://wystawa.bystrze.org/pl/2/Historia