Ten etap wędrówki jest dla nas największym wyzwaniem. Droga oceniana na 10 do 11 godzin. Niestety niezbyt widokowya. Na dodatek jest bardzo pochmurno i zapowiada się deszcz. Ze schroniska tym razem wychodzimy bardzo wcześnie jak dla nas czyli wedle wpół do siódmej. Idzie się dobrze choć zejście na Przełęcz Korbielowską ciężkie i strome. Po ósmej osiągamy pierwszy cel. I podobnie jak na Ujsolskiej tutaj też opuszczone budynki graniczne. Ale jest jedna budka z oscypkami parking i pan który prowadzi interes pod nazwa W - C
Teraz nastąpił kluczowy odcinek dzisiejszego etapu. Od czasu jaki zrobimy na przejściu do Głuchaczek będzie zależało czy dojdziemy do Markowych. Głuchaczki to taki nasz plan B. Jeśli się " zatkamy " po drodze lub będzie lało przenocujemy w bazie namiotowej PTTK. Na szczęście mimo deszczu idziemy szybko i sprawnie. Do Głuchaczek docieramy koło pierwszej . Mamy dobry czas więc w bazie namiotowej konieczna herbata i " robaczki "
Ja tu pilnuję namiotów...
W bazie namiotowej na herbatce i na " tronie szefa "
Następny etap to Wielki Jałowiec. Pokazuje się trochę słońca wiec na szczycie wyjmuje aparat...
Na Jałowcu w mojej podróżnej Mycce
Po ponad dziecięciu godzinach osiągamy cel Markowe Szczawiny...
Schronisko wybudowano w ostatnich latach na miejscu starego schroniska jeszcze budowanego przez PTT. Można mieć różne zdania na ten temat ale według mnie o ile Miziowa to Hotel o tyle jednak Markowe to schronisko...
Za to jakie widoki na sarny przez okno...
Niestety wyrypa nasza dobiega końca. Jutro idziemy przez Hale Krupowa do Toporzyska do Klubu " Bór " Niestety pogoda nie daje nam większych szans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz